W zasadzie, to nie jednej...
Uszyłam powłoczki na poduszki z myślą o moich białych krzesłach, które to szorowałam i doprowadzałam do kultury już jakiś czas temu. I co? Materiał niby ok, kolor też, ale coś nie grało, nie pasowało... Wyglądały na krzesłach tak smętnie, nudno i nijako, że założyłam z dwa razy i stwierdziłam, że już ich nie chcę. Więc grzecznie poleżały sobie w koszyku z pościelą dobrych parę miesięcy.
A wczoraj mnie naglę dopadł pomysł! ( jak to zwykle bywa, przychodzi jak grom z jasnego nieba ). Koniecznie trzeba je ożywić, bo w końcu napracowałam się, uszyłam i to wszystko na darmo...? A co może być lepsze niż truskawki ?
Uszyłam powłoczki na poduszki z myślą o moich białych krzesłach, które to szorowałam i doprowadzałam do kultury już jakiś czas temu. I co? Materiał niby ok, kolor też, ale coś nie grało, nie pasowało... Wyglądały na krzesłach tak smętnie, nudno i nijako, że założyłam z dwa razy i stwierdziłam, że już ich nie chcę. Więc grzecznie poleżały sobie w koszyku z pościelą dobrych parę miesięcy.
A wczoraj mnie naglę dopadł pomysł! ( jak to zwykle bywa, przychodzi jak grom z jasnego nieba ). Koniecznie trzeba je ożywić, bo w końcu napracowałam się, uszyłam i to wszystko na darmo...? A co może być lepsze niż truskawki ?
Obawy były wielkie... Z szyciem przecież dopiero się oswajam. Po prostej szyć umiem ( prawie ). Ale robić esy floresy... to już, jak dla mnie, wyższa szkoła jazdy. Ale cóż... Jest pomysł, musi być i realizacja! Wykroiłam, przyfastrygowałam i pomyślałam, że spróbuję, jak nie pójdzie na maszynie, to będę przyszywać ręcznie ( byłam gotowa na takie poświęcenie ). Ale jakoś poszło! Przyznam, że przy szypułkach kompletnie nie używałam pedału, bo poszłabym od razu z tą prędkością we wszystkie strony świata. No to powolutku..., bez pośpiechu..., resztkami cierpliwości... kręciłam ręcznie to coś z boku maszyny, a po godzinie stresu, efekt był dla mnie nawet zaskakujący! Ja nie wiedziałam, że tak potrafię!!!!! Otwieram od jutra fabrykę :)))))
A skoro to miała być krótka historia, to koniec z pisaniem. Puszczam fotki...
Przez sekundę przeszła mi taka myśl, że może siedzenie na truskawach, to profanacja... , ale potem pomyślałam, że w końcu krzesłom też należy się trochę lata :) |
i teraz to już gra z resztą moich "wynalazków" w kuchni... |
I taka to historia z hapy and'em ")))))
Strasznie sie ciesze, że udało mi się przyszyć te truskawki!
Wczoraj skakałam z radości, jak dziecko!
Pozdrawiam was pełna radości i ciągle z truskawkami w głowie :)))))
Pomalutku, powolutku a jaki efekt!
OdpowiedzUsuńA jednak cierpliwość popłaca... :)
Usuńno Boskie wrecz Fantastyczne ;) BUZIOL
OdpowiedzUsuńDzięki :)))))
Usuńpiekne, brawo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAle czuje się dowartościowana ! :)))))
UsuńJak nie inaczej , u Ciebie truskawkowo:) chyba się dziś zgrałyśmy z tymi truskawkami:)
OdpowiedzUsuńA u ciebie truskawkowe koty... Też ekstraśne!
UsuńTruskawy urocze pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńUrocze - to dobre określenie... :)))))
UsuńKrzesła apetyczne :)
OdpowiedzUsuńaż miło posiedzieć... :)
Usuńa pewnie ze i krzesłom się nalezy:)!!
OdpowiedzUsuńteż tak uważam :)
Usuńo rany! i niby ktos tu szyc nie umie??? powiem tylko - cudowne!!! pozdrawiam bardzo serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że nie umiem... Ja dopiero się uczę... I jak oglądam na różnych blogach uszyte takie trudne i precyzyjne rzeczy, to wiem, że moje szycie, to "przedszkole". Ale lepiej tak, niż wcale :))))
UsuńPozdrawiam cieplutko :)
Bardzo smakowity, truskawkowy "fioł".
OdpowiedzUsuńaż ślinka cieknie... :)
UsuńTruskawkowo się zrobiło ale to przecież sezon, fajne poduchy :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńale truskawkowo u ciebie ... pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńSzaleję, jak mogę... :)
UsuńNo, no, no! Brawo, Kurko, brawo!
OdpowiedzUsuńCiesz się, bo masz z czego :)
Aż mnie się ten entuzjazm udzielił, więc cieszę się razem z Tobą :) tym bardziej, że uszyłam dziś sobie spódnicę z sukienki mojej córki- rozumiesz?- z sukienki siedmiolatki spódnica dla baby w ciąży ;) czyż to nie wyczyn? :D
Jesteś wielka!!!!!!!!! ( i to nie bynajmniej z powodu ciąży... )
UsuńA swoją drogą, to jaka ta sukienka była...? Miała dół uszyty z trzech metrów...? Jak ty to zrobiłaś...?
To chyba ciąża na ciebie tak korzystnie wpływa ! :)))))
Otóż bawełniany, elastycznt karczek robi za szeroki pas, dekolt sukienki jeszcze daje radę zmieścić moją "talię" a dołem idzie kraciasta bombka. Musiałam tylko odciąć rękawy i zaszyć dziury po nich.
UsuńJeszcze przez miesiąc może się zmieszczę :)
A mówiłam, że jesteś wielka!!!!! Takiej wyobraźni tylko pozazdrościć...:)
UsuńMORANGOS.MORANGOS,LINDOS MORANGOS,AMEI AS ALMOFADAS.BEIJOS.VALÉRIA.
OdpowiedzUsuńmuito obrigado :)
UsuńBardzo fajnie wymyśliłaś.Poduszeczki z truskawkami od razu ożywiły się i wyglądają super.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńI już nie są takie smętne... Uratowałam je przed dalszym leżeniem w koszyku... :)
UsuńPozdrawiam cieplutko :)
wesołe i truskawki muszą być :D
OdpowiedzUsuńmuszą być, masz racje :)
UsuńNo jak zawsze rewelacja!Szycie dla mnie to czarna magia, ale zaparłam się i próbuję. Nie ma szans na taki efekt jak u Ciebie. Aż szkoda takich poduszek pod dupkę :)
OdpowiedzUsuńPróbuj, kobietko, próbuj koniecznie. Ja nie uczyłam się nigdzie i mam maszynę dopiero od kilku lat, ale jakoś coś tam już wychodzi... :)
UsuńPowodzenia w szyciu! Pozdrawiam :)
Bo najważniejsze to nie poddawać się!!! Malutkimi kroczkami do przodu... Podusie wyszły cudne, te truskawy są tak piękne...i Ty mówisz, ze mało szyjesz!
OdpowiedzUsuńKobietko kochana, co ja tam szyję...? A w porównaniu z tobą...? Ja to naprawdę bawię się szyciem i siadam do maszyny tylko i wyłącznie wtedy, jak mnie najdzie taka potężna ochota... :) I wszystkie moje szycia, to moje eksperymenty. Ale masz racje z tym niepoddawaniem się... Oj, ile ja pokładów cierpliwości musiałam z siebie wydobyć przy szyciu... Ale fajne jest to, że jak wychodzi, to zapalasz się do kolejnych pomysłów :)
UsuńPozdrowionka :)
Wow...rewelacyjne są te poduszki:)!!!
OdpowiedzUsuńMiłego dnia:)
Ciesze się, że tobie podobają się :)
UsuńPozdrawiam cieplusieńko :)
świetne te podusie wyczarowałaś podziwiam :))
OdpowiedzUsuńCiesze się z nich bardzo! Jak wchodzę do kuchni, to na kilka sekund zatrzymuję na nich wzrok ( taki, wiesz, z aprobatą, że właściwa rzecz na właściwym miejscu... ) i dopiero wtedy biorę się za robotę... :)
UsuńMoje gratulacje Kochana - świetnie Ci wyszło, możesz być z siebie dumna, ja jestem :)
OdpowiedzUsuńTak nieskromnie powiem, że pierwsze co powiedziałam córce, biegnąc do niej z pierwszą przyszytą truskawką, to było - "ale jestem z siebie dumna!"
UsuńTo naprawdę mój mały sukces! I miło mi bardzo, bardzo, że taka osoba, jak ty, szyjąca przepiękne laleczki, mówi, że wyszło mi świetnie... :)
Dziękuję :))))))
O mamusiu, toż to czyste truskawkowe szaleństwo:D
OdpowiedzUsuńOj kobietko, szaleję jak mogę... :) i to takie fajne... :)
Usuńa u Ciebie nadal smakowicie :) tylko to lato jakieś dziwne w tym roku, chyba postanowiło kontynuowac wiosenne dziwactwa.
OdpowiedzUsuńTo właśnie nazłość tej pogodzie u mnie w domu szaleństwo czerwoniutkich truskaweczek i humorki mamy okejaśne :)))))
Usuńjeden krok do przodu dwa do tyłu, ale są!!!! cudowne!!!!
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki, dzięki... :)
Usuńbardzo trruuusskkawkowo!!!
OdpowiedzUsuńi tak właśnie lubię... :)))))
UsuńWiedziałam :D Kurko "uprawiacze truskawek" powinni Ci płacić za reklamę :) Poduszki z pospolitych zrobiły się Twoje.
OdpowiedzUsuńMogli by mi płacić, oj mogli... :)))) Ale ja mam tyle radochy z moich truskawek, że to mi wystarczy!
UsuńPozdrawiam cieplutko :)
No tak, tak wiem z pasji powstają przecież najpiekniejsze rzeczy, a tego, to Ci akurat nie brakuje. Ja tez pozdrawiam :)
UsuńDzięki za miłe słowa i za to że zajrzałaś :)))))
UsuńZaglądam naprawdę bardzo chętnie. "Obczaiłam" już wszystkie Twoje blogowe kąty :)
Usuń:))))))
UsuńBrawo Kurko! Pięknie Ci wyszły :)))
OdpowiedzUsuńA w tytule postu "s" zniknęło ;)
Pozdrawiam ciepło
Dzięki kochana, uratowałaś mój honor...:) Ale ze mnie pisarka... :) To wszystko przez ten brak czasu, non stop śpieszę się...
UsuńPozdrowionka :)
Cały ten kącik jest uroczy a poduszki wykonane świetnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzięki. Bo starałam się, jak mogłam, albo nawet ponad moje siły i umiejętności :)))) Łapy ze stresu czy dobrze przyszyję, były normalnie spocone :))))
UsuńJestem pod wrażeniem zdolnych rączek! Cudownie apetyczny kącik.
OdpowiedzUsuńPa, Ewa
Dziękuję Ewunia bardzo, bardzo :)))))
UsuńPiękne poduchy do pięknej kolekcji:)gratuluję!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, bardzo :)
UsuńWiesz Kurko, uwielbiam radość z przekraczania własnych granic niemocy! A jeszcze gdy Ktoś tak potrafi się cieszyć z tego co zrobił i mówi o tym wszystkim wokół jak Ty, to już w ogóle cudne! Bardzo, bardzo Ci gratuluję!!!! Wyszły świetnie, (aż szkoda siadać i je pupą zasłaniać)! ;))
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda... ale pupa ( szczególnie moja ) ma ogromną przyjemność z siedzenia na ładnych podusiach :)))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplusieńko :)
Wspaniale wyszły truskawy! Jak nic fabrykę trza zakładać:D Truskawkowe pole obrodziło u Ciebie cudnie! Truskawy we wszelkich możliwych wydaniach!
OdpowiedzUsuńDzięki ogromniaste !
UsuńNad fabryką myślę... :)
Jaka fantastyczna truskawkowa kolekcja :)
OdpowiedzUsuńMiło mi :))))))
UsuńPodusie są słodziutkie! A Twoja biała półeczka-marzenie:-)
OdpowiedzUsuńPółeczka fajna... Też o takiej długo marzyłam... A jak ją dostałam od koleżanki ( do odnowienia, oczywiście ), to nie mogłam uwierzyć !
Usuńbardzo smakowicie :)) śliczne!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
UsuńOj jak smacznie, uwielbiam truskawki, a w Twoim wykonaniu wyglądają bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja je uwielbiam i jak tylko coś z nimi widzę w sklepie, to nie mogę się oprzeć :)))))
UsuńPozdrawiam cieplutko :)
Zręczne pazurki u Zakręconej Kurki:-) Trochę więcej wiary we własne możliwości. Pięknie Ci to wyszło i bardzo ożywia te podusie. Świetna półka, i tak ładnie się prezentuje z tą czerwienią.
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie na staraszafa123.blogspot.com
Dzięki kobietko za miłe słowa. Ja bardzo lubię truskawki za połączenie czerwieni z zielenią, bo ożywia to każdy kącik, każde pomieszczenie. A półeczkę moją też kocham... ona spadła mi, jak z nieba ( koleżanka przywiozła z Niemieć i nieśmiało spytała, czy czasem mi się nie przyda ).
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
wspaniale wyszły poduszki!!!jesteś zdolna!!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, bardzo :)
UsuńPiękna kolekcja, zgarnęłabym ją do siebie.
OdpowiedzUsuńNie dam :)))))))
Usuń