Zakręcona Kurka zaprasza do rozgoszczenia się każdego :)

czwartek, 30 maja 2013

z braku czasu...




Nie wiem, jak u was, ale u mnie brak czasu jest ostatnio moim największym wrogiem. Mimo to, pomysły na szczęście jeszcze znajdują miejsce w głowie przepełnionej zbiorem obowiązków i różnych zadań. Gorzej z realizacją…
Zauważyłam, że jak przez jakiś czas niczego „twórczego” nie robię, to czuje się jak chomik w kołowrotku… Więc, muszę koniecznie robić raz po raz cokolwiek i nie ważne, czy to wielka rzecz czy drobiazg, oby było. Obecnie wchodzą w grę  rozwiązania ekspresowe, ale przecież lepiej tak, niż wcale :))))

Więc ostatnio w 10 minut "udomowiłam" koronką moje lampki sufitowe w sypialni ( były po 6,90zł w Biedronce i za tą cenę wiadomo, cudów nie oczekiwałam, ale wiedziałam, że kiedyś coś tam przy nich zmajstruję ). Pomalowałam też lustro z dziwnego sklepu, za 5zł, które było złote. I, co najbardziej mnie cieszy, bo przy tym nie napracowałam się, zasuszyłam skórki od awokado ( trafiły mi się wyjątkowo grube ) i teraz będą robić za świeczniki ( jak by to świeczników było u mnie mało... ) . Ale są rewelacyjne! Po wysuszenie stały się grube, jak skorupa i nabrały pięknego koloru.
 Koniec z tym pisaniem, bo kto to będzie czytać ...? :))))

lusterko i lampa przed moją ingerencją...




Dzięki wam ogromne, że o mnie nie zapominacie!!!!!!!!!!!  Pozdrawiam was cieplusieńko i letnio, fotkami z naszego dzisiejszego śniadanka na szpulce :))))

Miłego, słonecznego wypoczynku :))))))

sobota, 18 maja 2013

mam !!!!!!!!!

Kto by pomyślał... 
Marzyłam o tym i myślałam, że nigdy nie trafię na takie znalezisko...
I to, jak zwykle, kompletnie przypadkowo i niespodziewanie :)
Pojechałam wczoraj pobiegać za butami, sandałami, balerinkami... Ale jak to ja, musiałam koniecznie zwiedzić "lumpki". Jak wpadłam do jednego, to nie wierzyłam w to co widzę.... Stały sobie spokojnie na parapecie przepiękne prawidła i czekały na mnie. Czemu tego nikt nie kupił? Jestem w szoku! W piatek zawsze są takie resztki towaru, a tu proszę... I jeszcze cena za kilogram 12 zł... To prawidła zaważyły na 4,80. Ja to mam szczęście ostatnio! 
Buty, oczywiście kupiłam, ale taką prawdziwą radochę, to miałam nie z nich, a z mojej zdobyczy :)
To teraz trochę was zanudzę sesją zdjęciową.... Dużo tych zdjęć, wiem, ale z tego wszystkiego pstrykałam, jak szalona :)






Są ekstraśne!

Zawsze myślałam, że jak jakimś cudem uda mi się dorwać prawidła, to je pobielę, poprzecieram i ozdobie decoupagem...
Ale te są idealne, takie stare, nadgryzione zębem czasu i nie chcę tego psuć!

Pozdrawiam was cieplusieńko :)))))


sobota, 11 maja 2013

krok do przodu...

Witajcie kochane blogowiczki :)

Aż wstyd, że tak długo mnie tutaj nie było. Kurki pozostawione same sobie, nikt się nimi nie zajmował...  Rozbiegły mi się po całym ekranie... Kiepska ze mnie wiejska kobieta :))))
Ale niestety tak czasem się zdarza, że albo kompletnie nie ma czasu, albo kompletnie nie ma sił... Dopadła mnie ostatnio paskudna na maksa grypa - gorączka 40 i łóżkowa bezsensowna, ale przymusowa wegetacja.
Od kilku dni jestem na nogach i zmobilizowałam małżonka do dalszych kroków w naszym powolnym urządzaniu się w domku na wsi ( a trwa to prawie cztery lata ). Ponieważ wiele rzeczy robimy sami, to tempo jest uzasadnione. Ale do rzeczy. Rok temu udało się mężowi "wyprodukować" nam dwie piękne szafy do sypialni, ale z malutkim minusikiem...  Nie miały drzwi :)  No cóż. Najważniejsze, że było gdzie ciuchy upychać i z tego się bardzo cieszyłam. Ale po takim czasie, to niechęć do mojej roznegliżowanej szafy już tak urosła, że trzeba było coś z tym zrobić. A że czasu zawsze jest mało, to wymyśliliśmy szybkie drzwi. Małżonek zrobił ramki, a ja uszyłam...  ( jak to nazwać...?  co ja uszyłam...? )... coś tam do środka, z strasznie pogniecionej ( ale to akurat lubię ) surówki.




Wygląda to trochę, jak parawan, ale bardzo ten efekt lubię. Szafy mimo, że są wielkie, nabrały lekkości i nie są jednym wielkim, drewnianym klockiem.  I jeszcze na tym zdjęciu widać moje ostatnio upolowane skarby ! Krzesełko reżyserskie ze staroci i podusia, robiona na szydełku z "lumpka".


Tak mnie natchnęło połączenie drewna z materiałem, że na szybcika zrobiłam zawieszkę z serc ze sklejki. Pobieliłam je, zostawiając na brzegach kolor drewna.

A na koniec dla was moje podwórkowe stokrotki :)

I moje podwórkowe ptaszyska :)

Pozdrawiam was cieplusieńko, majowo i słonecznie :)