Moją dziesięciolatkę skutecznie zaraziłam haftowaniem i to cieszy mnie bardzo, bardzo !
Wykorzystała już prawie wszystkie moje skrawki kanwy na swoje eksperymenty ( koniecznie muszę uzupełnić zapasy... ).
Wykorzystała już prawie wszystkie moje skrawki kanwy na swoje eksperymenty ( koniecznie muszę uzupełnić zapasy... ).
A ostatnie jej dwa małe "dzieła" podobają mi się najbardziej :)
Są słodkie :) |
A do tego, dzięki tym hafcikom przypomniałam sobie o moich wyhaftowanych czajniczkach :)
Jak ja mogłam o nich zapomnieć... ?
Kiedy je skończyłam i uszyłam poduszkę, to nie mogłam dla nich znaleźć miejsca w domu. Wiecie, jak to jest - masz pomysł, korci cię, żeby zrobić, cieszysz się, że wychodzi tak, jak chciałaś, kończysz i ... potem nie wiesz, co z tym zrobić, nigdzie nie pasuję... :) Ale teraz na moje białe krzesła w kuchni są w sam raz i godnie zastępują tymczasowo miejsce wypranych poduszek z truskawką
( no bo, jak by tam nie było, truskawki są najważniejsze ). :))))
Pomyślałam sobie, że skoro siedzieliśmy na truskaweczkach, to na czajniczkach też można :) I fajnie pasują do reszty imbryków i konewek.
Także teraz mam w kuchni inwazje czajniczków :))))))
Pozdrawiam was cieplusieńko :)
Sorki, że jestem tu tak rzadko...
Same śliczności :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńSą urocze :)
OdpowiedzUsuńmiło mi bardzo :)
UsuńPrzepiękne te poduchy!
OdpowiedzUsuńI ja wiem jak to jest, jak nie można znaleźć miejsca dla dzieł swoich rąk! Już się w szafach nie mieści :)
I co tu zrobić...? A pomysły nadal przychodzą do głowy i robić się chcę... Może trzeba jakiś sklep otworzyć...? :)))))
UsuńFajny ten post czajniczkowy a poduszki cudne !!!!!!!!!! Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńDzięki. Z moją cierpliwością, to dobrych kilka dni mi zeszło na tych poduszkach... :)
UsuńFajnie w tej Twojej kuchni, przytulnie i swojsko. Usiadłoby się chętnie i napiło kawy. Albo koktajlu truskawkowego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Inka
Aha! No, i gratuluję takiej zdolnej córy :)))
UsuńCoś czuję, że te moje dziewuchy mnie przerosną kiedyś w robótkach :)
UsuńA koktajl truskawkowy... mniam... wypiłoby się... :)
Faktycznie inwazja czajniczków i to jaka świetna! Córę szczególnie podziwiam!
OdpowiedzUsuńJa też ją podziwiam. Haftuje tak równiutko i ma tyle cierpliwości ( nie po mamusi ) :)))))
UsuńBardzo fajnie, że zainteresowałaś haftem. Niestety ja mam sporo rzeczy, które ozdabiam, a potem nie wiem co z nimi zrobić, bo jakoś tak nigdzie mi nie pasują. Masz fantastyczną konewkę.
OdpowiedzUsuńJa takie rzeczy odkładam na prezenty, albo na potem... Czasem po roku są jak znalazł... :)
UsuńPozdrawiam :)
Śliczne te czajniczki. Za cierpliwość do haftu podziwiam.
OdpowiedzUsuńOj... z tą cierpliwością to trochę krucho, ale na szczęście jestem uparta ( w tym przypadku to akurat jest zaletą ), bo jak coś zacznę, to po prostu choćby nie wiem co, muszę skończyć!
UsuńMoją córkę "zarażam" rękodziełem na krótko, liczę zawsze że może kolejna technika Jej się spodoba na dłużej, jak do tej pory jeszcze takiej techniki nie odkryłam :)
OdpowiedzUsuńPrace Twojej Córki cudne, a poduszki - rewelacja. A kto powiedział że nie można na czajniku siedzieć :-)
Ja tak kiedyś sama myślałam, że jak nad czym się ciężko napracuję, to trzeba o to dbać... dmuchać, chuchać... i najlepiej za szybkę.. :) Dobrze, że zmądrzałam :) Zrobiłam i będę tym się cieszyć, używać aż do znudzenia, a jak się zniszczy, to do tego czasu na bank przecież zrobię coś kolejnego. I nie ma co chomikować :) Więc na hafcikach, tak jak na truskawach, siedzi się znakomicie :)
UsuńPiękne hafty. Moja córka też uczestniczy w moim hobby. Tak naprawdę to ona mnie nakręca. pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńJak fajnie robi się z córuchną... :) Będą miały co wspominać, te nasze dziewczyny :)
UsuńUwielbiam dzbanki, dzbanuszki, imbryki...
OdpowiedzUsuńja też :)))))
UsuńSuper masz tą kuchnię - tylko pozazdrościć. Super, że zaraziłaś córkę. Na pewno wyjdzie jej to na plus. Rozwinie jej umiejętności, cierpliwość oraz wyobraźnię:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Też bardzo się z tego cieszę. Moje dziewuchy łapią się wszystkiego, co ja i nawet super im to wychodzi :)
UsuńWitaj wreszcie wróciłaś dzięki Bogu - na pewno mnie nie pamiętasz ale twe truskawy mi tak w głowie zawirowały że z tego tytułu kupiłam sobie termometr pokojowy czy kuchenny - a jakże jedną wielką truskawę którą pokażę w następnym poście albo przy okazji ( w zależności do tekstu( pozdrawiam Maria
OdpowiedzUsuńJak się ciesze!!!!!!!!!!! Zawsze mówiłam, że truskawy są zaraźliwe :)))))
UsuńA o czajnikach wole nie pamiętać ........ach życie....Maria
OdpowiedzUsuńFaktycznie inwazja! Ale jaka piękna! ;o)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W domu inwazja musi być piękna, żeby nikt nie uciekł :)))))
UsuńFajnie , typowa kuchnia pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńMoja wiejska kuchnia :)
Usuńzacna kolekcja czujnikowa zawłaszczyłabym kilka :)
OdpowiedzUsuńnie dam :)))))))
Usuńale fajny pomysł, świetne połączenie!
OdpowiedzUsuńMiło to usłyszeć ( albo przeczytać ) od zdolnej hafciarki :))))))
UsuńŚliczne poduszki!! Uwielbiam motyw czajniczka:-)
OdpowiedzUsuńczajniczki są wdzięcznym dodatkiem w kuchni :)
Usuńprawdziwa inwazja!!
OdpowiedzUsuńczajniczki do wyboru do koloru :)
UsuńMała przerwa po truskawkach? :) Czajniki urocze i te wyszywane i prawdziwe :)
OdpowiedzUsuńTak, taka malutka przerwa :)
UsuńNo i co ja mam napisać, dawno mnie tu nie było, zatrzęsienie świetnych pomysłów i w ogóle.
OdpowiedzUsuńCzajniczki są piękne, ale super też te poduchy.
A truskawy poniżej...aż nie wierzę, że prawdziwe.
Pozdrawiam i do usłyszenia, Marta
Miło, że wpadasz... dzięki :)
UsuńUwielbiam czajniczki.
OdpowiedzUsuńTy bedziesz na nich siedzieć?
Może to i profanacja, ale... siedzę! I siedzi mi się bardzo dobrze :))))) Ja miałam babcie, która całe swoje życie chomikowała piękne rzeczy i rękodzieła. Były tylko wyciągane raz po raz, pokazywane i ... chowane głęboko, głęboko... A po śmierci babci, niestety nawet nie zorientowałam się, jak ktoś to powyrzucał. Więc pomyślałam sobie, że ja z pięknych rzeczy będę zawsze korzystać i nie chce mieć takie, tylko od "parady".
Usuń