Któregoś razu mój szanowny małżonek ze Śląska przywiózł mi "stare graty" - 2 drewniane krzesła, taboret i małe krzesełko dla dzieci. Ja wiedziałam, że trzeba na te rzeczy patrzeć przez różowe okulary, bo coś z tym przecież da się zrobić, ale jak ktoś ze znajomych to widział, to raczej krzywił się i dziwił , że coś takiego dostałam... i jeszcze z tego się cieszę... No cóż... wyglądało to fatalnie... nie przeczę...
Żałuję, że nie mogę wam pokazać zdjęć z przed mojej ingerencji, bo jakiś czas temu laptop mi wysiadł i poszły wszystkie zdjęcia :(
Krzesła były w kolorze musztardy wymieszanej ze zgniłymi liśćmi (mam nadzieję, że możecie to sobie wyobrazić), było tej farby aż 3 warstwy, bo oczywiście, po co mniej... po co mam mieć łatwo, chciała baba mieć robotę, to niech zdziera...
Więc po 2 tygodniowym zdzieraniu farby, rąk i paznokci krzesła są białe...
Od dawna podobały mi się krzesła ze skrzyżowanymi listewkami z tyłu. Te takie nie były, ale przecież to nie problem... |
Zazdroszczę Ci tych krzeseł :) to nic, że i tak nie miałabym ich gdzie wstawić... :)))
OdpowiedzUsuńRozumiem ciebie... ja też tak często mam, jak widzę coś fajnego na innych blogach... Pierwsza myśl to, "ale bym to chciała mieć", a druga - "ale gdzie to bym wstawiła?".
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Wyobraziłam je sobie w tym kolorze, o którym piszesz i przemiana jest rewelacyjna!
OdpowiedzUsuńbuziak:)
Faktycznie, zmiana koloru i listewki zrobiły swoje...
UsuńAle Ty masz zdolne ręce!!!
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie z tymi listewkami:)
Listewki dodały dużo delikatności i kobiecości tym krzesełkom... ciesze się bardzo z efektu :)
UsuńKrzesla wyszly fantastycznie.pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSuper krzesła wyszły! Mnie też się strasznie podobają skrzyżowane listewki w oparciu. A co do poprzedniego koloru mebelków, to jak najbardziej potrafię go sobie wyobrazić. Swojego czasu, gdzieś tak na przełomie lat 80 - 90-tych miałam wrażenie, że innej farby w sklepach nie ma (czy to wina dziecięcej wyobraźni, czy tak było faktycznie, do dziś nie wiem). A na szarlotkę zapraszam, jak tylko zrobię następną :D Zawsze będzie mi miło Cię gościć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Szkoda, że tak faktycznie nie mogę wskoczyć na pięć minut na tą pyszna szarlotkę... Ale nic... pooglądam ją u ciebie na fotkach, popijając kawą :) Zresztą dzisiaj mnie bierze na coś słodkiego, więc coś dobrego na pewno upiekę ( może drożdżowy placek z wiśniami i kruszonką...).
UsuńA z tą farbą to masz rację, taka była wszechobecna. Nawet pamiętam u babci podłoga drewniana w kuchni była pomalowana takim kolorem... koszmar i profanacja drewna...
Pozdrawiam :)
Jasne że się podoba!!! Krzesła wyglądają super z tymi listewkami!!!
OdpowiedzUsuńTakie miłe słowa bardzo mnie cieszą... dziękuję :)
Usuńsą białe, są piękne!
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu kusi mnie zrobić kolorowe krzesła - jedno zielone, drugie czerwone... Ale jak co do czego dochodzi i tak robię białe lub zostawiam naturalnie drewniane :) Może jednak kiedyś zaszaleje...
UsuńKrzesła piękne, urocze!
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńSuper krzesełka:))
OdpowiedzUsuńmam wrażenie, że to są jakieś inne... taka zmiana...
Usuńcudna metamorfoza...krzesła są rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńNa początku nie myślałam, że kolor i listewki tak zmienią krzesło...
Usuńkońcowy efekt mnie zaskoczył :)
super parka
OdpowiedzUsuńwłaśnie... fajnie, że są dwa... z jednym nie było by takiego efektu :)
UsuńTwój blog został wyróżniony w zabawie blogowej. Po szczegóły zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jest mi bardzo, bardzo miło :) Jak zakładałam blog, to bałam się, że przy tych pięknych, mądrych i fachowych blogach, mój będzie na poziomie "przedszkola" i że nikt nie będzie miał ochoty tu zaglądać... Ciesze się, że otrzymuje wyróżnienia, czasem nie dowierzam, że jest kolejne, ale to mnie bardzo podbudowuję i napędza.
UsuńPozdrawiam :)
Przepiękne te krzesła, bielusieńkie, jak nowe!!!
OdpowiedzUsuńWspaniała metamorfoza;)
Pozdrawiam cieplutko
Podejrzewam, że gdy by ktoś nie wiedział o ich "poprzednim życiu", to faktycznie pomyślał by ,że są nowe :)
UsuńPozdrawiam :)
Efekt świetny. Nabrały bardzo skandynawskiego charakteru.
OdpowiedzUsuńtak jakoś wyszło :)
UsuńOj chciała bym takie "stare graty "są urocze :)))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)))
Dziękuję za odwiedziny i za miłe słowa :)
UsuńPozdrawiam :)
kurko zdolna nasza! opłacało się to szkrobanie musztardowej farby! cudne krzesła - planuję sobie takowe w ikeii zakupić:)
OdpowiedzUsuńJa też się czaiłam na te "Ikeoskie" , ale teraz to moje nie wymieniłabym na nie :)
UsuńSuper!
OdpowiedzUsuńWspomnienia wróciły, w domu mojej Babci były takie same krzesła. Oczywiście nie były malowane, miały kolor ciemnego drewna, ale to na pewno ten sam model! Miło jest wrócić do czasów dzieciństwa, choćby myślami :D
Planuję często tu zaglądać!
Przy okazji zapraszam na mojego nowego bloga:
http://fpomyslow.blogspot.com/
A tego to nie spodziewałam, że ten post wzbudzi wspomnienia... miło tak znowu na chwilę zanurzyć się w dzieciństwie... u babci...
UsuńZapraszam do mnie w wolnych chwilach :)
Pozdrawiam i koniecznie wpadnę do ciebie :)
Witaj! :) bardzo by mi było miło gdybyś dołączyła do nas na linkowej imprezie, wszystkie blogerki diy, wnętrzarskie, kulinarne itd mogą wrzucać linki do swoich najciekawszych postów dzięki czemu inni odwiedzający będą mogli je obejrzeć. Zapraszam! :)
OdpowiedzUsuńwww.speckled-fawn.blogspot.com
Świetny pomysł !
UsuńHan quedado bellas!! Tan lindas blancas!! :)
OdpowiedzUsuńCariños
El color blanco es hermoso, me gusta :)
Usuńcuda!!! śliczności wyszły :)))
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuje za miłe słowa :)
Usuńpiękności .....zostaje i podglądam buziaaaaaa
OdpowiedzUsuńzostań, ja uwielbiam gości :)
Usuńpiękne i eleganckie krzesła ;)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńŁadnie tu u Ciebie i piękne kurki wszędzie :)
OdpowiedzUsuńplaga kurek... taka trochę wieś :)
Usuńfajne są te krzesła i poduszki urocze:)
OdpowiedzUsuńśliczne i krzesła i poduszki i półka kuchenna :)
OdpowiedzUsuńteż miałam kłopot z wyróżnieniem, prawdę mówiąc przypominają mi się zabawy z pisaniem listów przez kalkę w 12 kopiach...
nic nie odpowiedziałam, bo nie wiedziałam jak grzecznie, że nie dziekuję... szkoda mi na to czasu. Tak jak Ty jeśli mogę coś piszę i pokazuję i już.
Ja też miałam z tym problem, myślałam, że dziewczyny się obrażą, ale cóż... też mi szkoda czasu, wole pośmigać po blogach jak już i wiesz co jeszcze? Pomyślałam sobie, że pewnie jest dużo osób takich jak ja, co wpadają, wypadają i kto by to czytał? Szanuje czas innych, więc nie chce przynudzać i jakkolwiek "reklamować" swoja osobę. Blog jest do moich "wynalazków" i niech tak zostanie...
UsuńPozdrawiam i ciesze się, że nie tylko ja tak myślę...
Ale numer, ja też zdobyłam taką półeczkę jak Twoja i tez ja pomalowałam :)
OdpowiedzUsuńTeraz biorę się za malowanie krzeseł i stołu robionego ręcznie...jak skończę też pokażę :)
to super!
Usuń