To, że uwielbiam literki - już wiecie.
Dziś napadła mnie, albo nawet dopadła mnie chęć zrobienia jednej, a dokładniej, to po jednej dla każdej ( córeczki oczywiście ). Literki są związane z ich imionami, jak pewnie domyślacie się. Więc szperałam w resztkach zapasów deseczek ( starych i popękanych, bo takie lubię najbardziej ) i znalazłam idealną. Pisze o jednej, bo była jedna, ale na szczęście małżonek nabył ostatnio nową piłę ręczną ( ostra, jak nie wiem co ) i zawzięta kobieta z nią w ręce, zrobiła z jednej deski dwie!
Potem trochę zabawy z papierem ściernym, białą farbą i znowu papierem ściernym, i rozrysowywaniem na papierze milimetrowym, a potem przenoszeniem tego na serwetki ( nie mogłam zdecydować się na cztery, bo mam tego stosy ), klejeniem, lakierowaniem...
I zeszło kilka godzin...
a niby tylko dwie litery :)
Pozdrawiam was zimowo, literkowo i kolorowo :))))) |