Któregoś razu mój szanowny małżonek ze Śląska przywiózł mi "stare graty" - 2 drewniane krzesła, taboret i małe krzesełko dla dzieci. Ja wiedziałam, że trzeba na te rzeczy patrzeć przez różowe okulary, bo coś z tym przecież da się zrobić, ale jak ktoś ze znajomych to widział, to raczej krzywił się i dziwił , że coś takiego dostałam... i jeszcze z tego się cieszę... No cóż... wyglądało to fatalnie... nie przeczę...
Żałuję, że nie mogę wam pokazać zdjęć z przed mojej ingerencji, bo jakiś czas temu laptop mi wysiadł i poszły wszystkie zdjęcia :(
Krzesła były w kolorze musztardy wymieszanej ze zgniłymi liśćmi (mam nadzieję, że możecie to sobie wyobrazić), było tej farby aż 3 warstwy, bo oczywiście, po co mniej... po co mam mieć łatwo, chciała baba mieć robotę, to niech zdziera...
Więc po 2 tygodniowym zdzieraniu farby, rąk i paznokci krzesła są białe...
 |
Od dawna podobały mi się krzesła ze skrzyżowanymi listewkami z tyłu. Te takie nie były, ale przecież to nie problem... |
 |
Wykorzystałam listewki, które dostaje od męża mojej koleżanki, (pisałam już kiedyś o nich, bo wykorzystywałam je do robienia wnętrza ramek, był o tym starszy post) to są listewki dodawane do farb malarskich i jak widać przydatne są także do krzeseł. Więc zostały na wkręty przymocowane z tyłu i mam moje wymarzone krzesła! |
 |
Inne metamorfozy pokaże innym razem, pracuje nad sosnową półeczką...
Muszę się jeszcze trochę pochwalić... dostałam kilka wyróżnień...
http://dlubaninki.blogspot.com
http://malowanekoszulki.blogspot.com/
od razu przepraszam, ale kompletnie nie mam czasu bardziej tym się zająć (mam na myśli pytania od was), nie gniewajcie się :)
a jeszcze internet ostatnio chodzi jak sobie chcę, więc na chwilę siadam do laptopa i biegnę dalej...
Ale BARDZO wam dziękuje że zauważacie mój blog w tym ogromnym internetowym świecie i ciesze się że wam u mnie się podoba...
Pozdrawiam :)
|