Nie leniuchuję... pracuję ciężko... realizuję na raz kilka fajnych pomysłów...:)
Ale ten, to już byłam pewna, że wam dzisiaj pokaże...
Chociaż z drugiej strony wiecie, że do szycia raz po raz się pcham...( geny odzywają się...hi hi...) , ale cierpliwości do tego to mam naprawdę malutko...:). Więc nie udało się dokończyć i zrobić fotki...
Ale wejdźcie jutro :) , bo będę się chwalić...:)
Pokaże tylko małą zapowiedź mojego nowego tego czegoś...:)
Narysowałam, powycinałam, sprułam nieużywaną poduszkę i... coś z tego będzie... coś lepszego... i coś wiosennego...:)
Jak na mój brak cierpliwości, to zawsze sobie wymyśle takie coś, co wymaga ode mnie wyciągnięcia ze swojego wnętrza całych jej zapasów...I po co, ja się pytam...? Nie można wymyślić czegoś prostszego...?
Nie... przecież musi być pod górkę...:) tak jest zabawnie...:)
Pokaże jutro efekty mojego dzisiejszego ślęczenia...:)
A tak nawiasem mówiąc, to stwierdziłam dzisiaj, że nie ma to, jak być kobietą...Zdarzają mi się wpadki, które właśnie na płeć mogę zwalić...:) Wiem, wiem...kiedy przeczytają to kobiety mądre, poukładane i zrównoważone, to stwierdzą, że nie rozumieją o czym ta baba pisze ...:)
Ale ja takie dziwne numery robię non stop...
Ostatnio wchodzę do mojego bloku, rozmawiam przez telefon ( i mam nadzieje, że to moje zaćmienie umysłu można chociaż odrobinkę na to zwalić, mimo, że przy dzieciach mam nieźle rozwiniętą podzielność uwagi...hi hi hi ) i co tam miałam opowiedzieć...? Aha...wchodzę po schodach, gadam przez telefon, wyciągam klucze od mieszkania, podchodzę do drzwi, wkładam klucz do zamka i... taka chwila konsternacji... Ok...Drzwi są... zamek jest... klucze mam... ale coś mi tu nie gra... Czy ja miałam wejście do klucza pionowo czy poziomo...? Potem taka myśl...że mieszkam tu od niedawna i może mi się wydaję, że ma być poziomo... bo to co widzę, to najwyraźniej jest pionowo! Ok...ale nie poddaje się...otwieram...Tylko że klucz nie chce wejść...Złośliwość rzeczy martwych, o co chodzi...? Hałasuje tym kluczem i hałasuję, próbuje i próbuje na silę go wpakować do zamka...I wtedy zastanowiło mnie jedno... Kolor drzwi! Zamek, no to mogłam nie zapamiętać jaki mam, ale kolor...? To moja specjalność!:) A właśnie te drzwi nie były w moim kolorze... Rozejrzałam się po korytarzu ... nie mój! Potem spojrzałam na numer na drzwiach... nie mój! hi hi ... i pomyślałam sobie, jak dobrze, że w tym mieszkaniu do którego właśnie włamywałam się, nikogo nie było... Bo gdyby tak mi ktoś otworzył, słysząc moje szuranie przy zamku...? A ja taka wariatka stoję z zakupami i z moimi kluczami przy nie moich drzwiach...:) Uciekłam z tego piętra jak najszybciej... śmiałam się z siebie pół dnia...:)
Jak dobrze być kobietą...
Można sobie pozwolić na takie głupotki...:)
I jeszcze dlaczego dobrze być kobietą...?
Bo można dostać kwiaty...
Co prawda nie są to moje ukochane białe tulipany, ale wyjątkowo mi się podobają...:)
Pozdrawiam cieplutko i życzę wam fajnego i miłego wieczoru...:)