Ja ciągle nie dowierzam. Czy to już zima?
Sam śnieg jeszcze o niczym nie świadczy... dzisiaj jest, a jutro przyjdzie odwilż, chlapa i po zimie... tak to u nas często bywa. Ale ponieważ śnieg jednak trzyma się u nas aż trzy dni, to zmobilizowało mnie, żeby powyciągać rzeczy, takie różne drobiazgi, które zawsze mam zimową porą w domku. Czy wy też tak macie? Czy wy też na zimę ubieracie inne poduchy, wieszacie inne zawieszki, stawiacie inne ozdoby, wyciągacie inne lampiony?
Mam nadzieję, że nie tylko ja mam takiego świra na dodatki :)
oj te narty i łyżwy mnie zachwyciły!
OdpowiedzUsuńUROCZE!!!
pozdrawiam
Kamila:D
Ja też je uwielbiam :) w zeszłym roku dorwałam w "Home and you:
UsuńPozdrawiam :)
Ale pięknie, świątecznie, bajkowo...
OdpowiedzUsuńJa mam podobnego świra na punkcie ubierania domu na różne pory roku:)
Zapraszam do mnie na świąteczną rozdawajkę, może się skusisz:D
jak miło, że nie jestem sama :)
UsuńChyba prawdziwa, jest zimno i tak ma być do Świąt.
OdpowiedzUsuńTak- narty, łyżwy i sanki świetne. No i ławka cudna.
Ja właśnie szyję świąteczne poszewki na poduszki, więc też tak mam :)
Fanie tak zmieniać drobiazgi w domu... a poduszki robią całkiem inny klimat :)
UsuńChyba jednak prawdziwa:)A Twoje dekoracje są śliczne:)
OdpowiedzUsuńJak prawdziwa, to dobrze... szybciej się zacznie, to może szybciej się skończy :)
Usuńhol hol hol u nas jest 20 cm śniegu ;) wiec oficjalnie mowie JEST ZIMA ;) podoba mi się u Ciebie bardzo ;) mówiłam ci już ....;P
OdpowiedzUsuńPs. a citonsy u nas śpią kolo kominka ;O
To u was zima "pełną gębą" :) U nas śniegu może 5 cm...
UsuńI ciesze się bardzo, że tobie nadal u mnie podoba się... to bardzo miłe...
A mój kocisko uwielbia fotel bujany... a przecież kupiłam go dla siebie i co? Okazało się, że jednak dla niego :)
Fajnie u Ciebie, narty i sanki, i łyżwy fajoskie.
OdpowiedzUsuńTeż tak mam, nie jesteś osamotniona w tym dekorowaniu, jest nas więcej. :)
To super! Bo zmiana pory roku, to zmiana nastroju i widać to wtedy w domu po dodatkach...
UsuńUrocze dekoracje - fajnego masz kota :)
OdpowiedzUsuńMój kocisko zrobił się taki grubas futrzasty, tylko do głaskania i miętolenia... ale "dziad" nie zawsze daje się... chyba, że jaśnie panie ma humor na mizianie... A ja tak kocham mruczące kotki :)
UsuńU nas za oknem jest taka zima-nie-zima... Dlatego też brak nastroju, brak natchnienia. Chyba muszę upiec pierniki, żeby poczuć się bardziej "grudniowo"...
OdpowiedzUsuńps. mam tak samo z dodatkami:D
Taka pogoda jest paskudna. U mnie też nie ma aż takiego szału ze śniegiem ( może 5 cm ), bo jak patrze na niektórych blogach, to tam normalnie Sybir... Oby nie padał deszcz, bo tego to już nie zniosę...
UsuńO, i kota zimowego wyciągnęłaś :) A nie, on w sen zimowy zapadł chyba.
OdpowiedzUsuńMasz rację... zapadł w zimowy sen, jak nic!
UsuńJak pięknie! śliczne te drewniane ozdoby! Miś rewelacja:)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Mis, to taki dodatek ponadczasowy... przynajmniej tak mi się wydaje...
UsuńPozdrawiam :)
Jak ja bym miała takie cudne ozdoby tez bym miała świra w ustawianiu ich...każda jest przepiękna :) Co prawda ja też wyciągam na zimę dekorację ale co tam moje to się mogą schować przy Twoich :)
OdpowiedzUsuńMoje, to są zbierane już kilka lat... Ty też uzbierasz :) A zresztą wyślę, że twoje musza być ładne, bo są TWOJE... w twoim guście i stylu, więc - ładne :)
UsuńOj jak pięknie u Ciebie i nastrojowo ;-) ja staram się ograniczać ozdoby ,bo mam małą nieznośną kotkę , którą wszystko interesuje szczególnie w oknach , na parapetach i półkach :)
OdpowiedzUsuńo... to masz słodkiego łobuza w domu :) super!
UsuńPrzeczytałam cały! Twój blog i już wiem, że tu zamieszkam. Tworzysz ciekawe rzeczy, czasami z niczego coś. Jest wiele ciekawych pomysłów, inspiracji. Uwielbia takie blogi, więc przyzwyczajaj się powoli do mojej obecności. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJak ja się ciesze!!!!!!!!!!!! Przeczytałaś cały????? Jestem w szoku!!!!!! Dziękuję ci :) Wpadaj często...
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Osobiście nie przepadam za zimą, ale jeśli już jest to wolę, kiedy jest lekki mróz niż chlapa, której nienawidzę. Nie mogę doczekać się już ujrzenia wiosny, ale jeszcze taaaak daleko do niej...
OdpowiedzUsuńŚliczne te wszystkie ozdoby! :)
To witaj w klubie... ja też nie przepadam za zimą... ciągle mi zimno i to ubieranie na cebulkę... Gdzie są moje japonki? Ja chce lata... Ale wiosna też może być :)
UsuńNiestety nie ma wyjścia... musimy z zima jakoś zaprzyjaźnić się... Próbuje ozdobami "zamydlić sobie oczy" :)
Wszystko takie piękne... ;)
OdpowiedzUsuńDzięki ogromne :)
UsuńNo pewnie, że musi być zmiana dekoracji, to tak samo jak że zmianą czasu na zimowy. Widzę, że nie tylko ja mam wariację na temat proszków. Ostatnio kupiłam dwa maleństwa i jedną sówkę- czekają na komodę. Piękne dekoracje:-)
OdpowiedzUsuńPomyślałaś , co to za głupoty napisane...
Usuńnie proszki tylko ptaszki! Tak się kończy pisanie przez telefon :-P
Nie przejmuj się, odczytałam... Chociaż muszę przyznać, wyszło śmiesznie :) Zaczynałam czytać zdanie trzy razy i zastanawiałam się, o co chodzi... ale jak doszłam do "sówki", to już wiedziałam o jakie "proszki" chodzi.
UsuńPozdrawiam cię i dzięki, że do mnie zaglądasz :)
I vice versa :-D
UsuńTrzy dni to już zima ;)) U mnie śnieg od piątku, więc tym bardziej!
OdpowiedzUsuńJa pierwszą zimę spędzam U SIEBIE, więc jeszcze nie zdążyłam nabrać takich nawyków, ale coś czuję, że sporo sezonowych gadżecików i upiększaczy uzbieram ;))
Fajna skrzynia :)
Pierwsza zima u siebie... to fajnie... Możesz szaleć z dodatkami, jak chcesz :)
UsuńDzięki, że mnie odwiedziłaś. Pozdrawiam.
No nie można właśnie, bo trzeba z mega przyziemnymi rzeczami walczyć - typu junkersowy komin do wymiany ;))
UsuńJa również dziękuję :)
Nie przejmuj się :) "Junkersowe" problemy się skończą... U mnie remonty od trzech lat... kupiliśmy stary dom na wsi i go robimy, robimy, robimy... Ja takimi dodatkami trochę odreagowuję prace z ocieplaniem dachu watą szklaną...
UsuńPewnie, że się skończą ;)
UsuńKurko, ja kupiłam mieszkanko w poniemieckiej kamienicy, a rodzice mają poniemiecki dom, więc wiem o czym mówisz. Ciągle coś. Choć dzięki temu bardziej się docenia każdą naprawioną rzecz i każdą drobnostkę :))
Masz racje, pomęczymy się, ale z drugiej strony cieszymy się każdym małym kroczkiem w remontach, każdą małą zmianą na lepsze... Mój dom ma prawie 100 lat... no może 90... więc jest co robić. Pocieszam się, że przez to, że wymieniamy w nim wszystko, to przynajmniej będzie na 100% po mojemu, a że to rozciąga się w czasie... no cóż... nie ma innego wyjście i tyle :) Damy radę :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWitaj w klubie:)też tak mam ,że inne ozdoby zimą a inne latem:))zima u nas trzyma się mocno,więc chyba prawdziwa:)))pozdrawiam cieplutko i mizianko dla pana kota:))))
OdpowiedzUsuńWymiziam go koniecznie, bo już uszykował się do spania na moim łóżku... wyciągnął się tak, że zastanawiam się, gdzie ja się zmieszczę :)
UsuńPozdrawiam :)
no to i ode mnie proszę go miźnąć:))...zakochałam się w tych mini nartkach i mini łyżwach:)))
OdpowiedzUsuńPs.Kurko...a powiedz mi ,jeśli to nie jest nietaktem...Ty żadnych świąt nie obchodzisz??
mam luzik... żadnych :)
Usuńrozumiem:))))pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź:)))
Usuńnie ma sprawy :)
UsuńJa lubię zimę, ale nie lubię odśnieżać, jeśli ktoś nie musi to szczęśliwy. Lubię zimę kiedy ciepełko w domku i śnieżek prószy jak w bajce, ale współczuję tym ludziom, którym zima daje w kość w pracy. Pięknie u Ciebie jest ...dziękuję za odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię zimę siedząc w ciepłym domku z kubasem herbatki :) A odśnieżanie... nie przypominaj, to moja zmora... Ja z garażu do głównej drogi mam kawałek i nie raz było tak, że odśnieżyłam... zasapana i padnięta wyjechałam, a w między czasie śnieżek sobie nadal pada, wiaterek nawiewa... wracam i co... nie wjadę do garażu, bo znowu muszę odśnieżyć... koszmar! Dobrze, że na razie u nas mało śniegu :)
UsuńPozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLubię zimę, ale tylko w krótkim okresie świąt, ewentualnie tuż przed i zaraz po. Zimę najchętniej bym przespała, a jeśli już, to spędziła w takim przytulnym wnętrzu jak Twoje. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo zapraszam do mnie na zimę :) A tak na serio, to ja też, najchętniej, jak niedźwiedź przespałabym do wiosny, bo ciągle jest mi zimno... Są tylko chwile, kiedy stwierdzam, że zima też jest fajna, ale potem zawsze przychodzi jednak myśl, "co ja gadam?"...
UsuńPiękne dekoracje:)
OdpowiedzUsuńA te sanki świetne są i drewniany miś też:)Wszystko mi się bardzo podoba:)
To miło, że masz taki gust, jak ja :)
UsuńPozdrawiam :)
Pięknie u Ciebie !!!
OdpowiedzUsuńZima, zima... nie przepadam. Jeszcze bardziej nie lubię tego czasu przed nią - tego wiecznego mroku.Ta ciemność mnie wykańcza psychicznie. Ale spada śnieg robi świat jaśniejszym, potem są Święta, po Nowym Roku dni wyraźnie dłuższe...no i coraz bliżej wiosny ...ech (wzdycham se)
POZDRAWIAM CIEPLUTKO Małgośka
Są plusy śniegu... jest jaśniej, to fakt. A wiosna przyjdzie szybko, czas tak leci, jak szalony... dopiero co było lato i byłam nad morzem... To już nawet nie jest tak, że dzień za dniem mija, tylko miesiąc za miesiącem, tak to wszystko pędzi... I dobrze... :)
UsuńJak ładnie, słonecznie u Ciebie!. Też wyciągam wszystko co mam :) A mam też takiego drewnianego misia :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
marta
Misie są super i nigdy się nie nudzą :)
UsuńPozdrawiam.
Bardzo, bardzo klimatycznie u Ciebie, jestem zachwycona tymi dodatkami :)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo mi miło, że tobie tak się podoba :) mamy pewnie podobny gust :)
Usuńprawdziwa, prawdziwa:) wspaniała atmosfera u Ciebie!
OdpowiedzUsuńJakoś tą zimę staram się polubić :)
UsuńZawsze lubiłam bibeloty,od zawsze, zanim trafiłam do blogowego świata i zobaczyłam jak to może wyglądać. Żałuję tylko, że mało mam miejsca na przyjęcie ich jeszcze większej ilości. U Ciebie pięknie:)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze żeby były, a ilość nie ma znaczenia... bo to takie miłe drobiazgi... tak poprawiają humor...
UsuńŚwietny ten kosz! Kocisko go nie drapie? Bo moje drapią wszystko, co ładne, kanapy wyglądają po dwóch latach tragicznie :( Teraz szukam ładnego kosza na zabawki synka i kocie, ale musi być kotoodporny.
OdpowiedzUsuńPilnuje tego kosza, jak mogę... Jak był mały, to wygrywał On - kocisko. Ale ze sto razy dziennie zabierałam go od kosza i trochę się poddał... znudziło mu się, że ja, jak poparzona leciałam do niego z krzykiem "Antonio!". Teraz ma 9 miesięcy i już wyrósł z takich głupot :) hi,hi... A tak naprawdę, to odpuściłam sobie pufy i Antonio znęca się nad nimi, a kanapę i koszyk dopada bardzo sporadycznie, na szczęście!
OdpowiedzUsuńJa do dzieci na zabawki kupiłam świetny koszyk w markecie budowlanym, zrobiony z takich ciemnych badyli, jak plotłam wianuszek. Kosztował 24,50 zł, a jest gruby, mocny i głęboki. Był chyba na drewno...Polecam... ani dzieci, ani kot tak szybko go nie wykończą :) Może pokarze go w następnym poście, to zobaczysz...
TIENES COSAS MUY LINDAS EN EL BLOG.
OdpowiedzUsuńSALUDITOS Y
FELIZ AÑO!!!!!
Muchas gracias por su visita y palabras amables :)
UsuńPoduszki mi się podobają!!!
OdpowiedzUsuńAle jakie fajowe są te male łyżwy i nartki drewniane, jak mniemam. Sama je robiłaś?
Pozdrawiam!
Aż taka zdolna nie jestem :(
UsuńTo są moje zdobyczne skarby kupione zeszłej zimy w "Home and You".
Pozdrawiam :)