Zakręcona Kurka zaprasza do rozgoszczenia się każdego :)

czwartek, 31 października 2013

i u mnie też...:)


Na wielu blogach podziwiam wasz zachwyt jesienią, piękne dekoracje, świetne zdjęcia... 
Dla mnie to tylko kolejna pora roku, która przybliży mnie do zimy, a ta - do upragnionej wiosny i lata :)
Ale kolorki jesienne są jednak niezłe, trzeba przyznać. I chociaż to nie moja paleta barw, to jednak udzieliło mi się, więc kilka drobnych akcentów z tej pory roku i u mnie też można znaleźć! 


Nazbierałam liście, 
oskubałam wysuszoną hortensję, 
pożyczyłam od brzozy dwie gałązki na serduszko 
i dostałam prześliczny stary czajniczek.
I jak na mnie, to wystarczająco duże jesienne szaleństwo! :)





sobota, 19 października 2013

nowy "image"...


Jestem uzależniona od słońca, od ciepła i ... kolorów. Kolory są potrzebne mi, żeby wstać z łóżka, żeby mieć chęć do życia, żeby "urodzić" kilka fajnych pomysłów... Więc, bez nich ani rusz...
 Za oknem, powiecie, kolorowo, że aż szok! Tak... Kolorki przepiękne, kiedy świeci słonko i faktycznie to tak cieszy oko, że paskudne zimno potrafi kompletnie mnie nie obchodzić. Ale w pochmurne dni, niestety zaczynam dostrzegać  gołe gałęzie i szare niebo... I co wtedy...? Stwarzam sobie mój mały kolorowy świat w domku :)  Zieleń, oczywiście to podstawa! Mam kilka ( a może i więcej...) fajnych zielonych przedmiotów, ale wzbogacić się o kolejny nie zaszkodzi, a tym bardziej, że "wyprodukowałam" go sama, pomijając kogoś tam po drodze... gdzieś tam... w jakiejś fabryce kawiarek... :)
Kawiareczka była już starawa, mało atrakcyjna z wyglądu i aż sama prosiła się o jakąś odnowę biologiczną...:)
Więc, proszę bardzo -  dostała nowe ubranko i nowy "image".  Kawiarka jest zadowolona ( dzięki farbie i serwetkom, uniknęła wylądowania na śmietniku ),  a ja - mam radochę z nowej ( prawie ) rzeczy :)



Oczywiście kawki z tej kawiarki nie będzie, ale to nie problem, mam drugą...:)
Ale za to, że nie jest funkcjonalna -  nadrabia wyglądem...:)


Pozdrawiam was bardzo, bardzo "zielono" :)))))))







środa, 9 października 2013

teraz ja!



                                                                        Puszka...
Żadna rewelacja, powiecie i macie racje :)
 Na tylu blogach już widziałam pięknie ozdobione, przerobione, pomalowane i "udomowione" ... 
Ale dlaczego ja do tej pory jeszcze nie zrobiłam...? Tygodniami tyle puszek przewija się przez moje ręce i idą do wyrzucenia... Materiał do pracy zawsze pod nosem, a jednak nie wykorzystałam jeszcze... 
O co chodzi...? 
Nie wiem :) Może to, że jest to zbyt dostępne...  więc nie śpieszyłam się... Puszki były, są i będą :))))) 
 Ale jednak przyszła pora, teraz i ja "popełniłam" moją pierwszą puszkę :)

  Uwielbiam biel... 
Pasuje mi do kuchni puszeczka, jak ulał...


Ale żeby nie było zbyt biało, to...  kolorki też są, koniecznie!

Dostałam papryczki... :)

 Dostałam różyczki...:)


I jest pięknie!



Pozdrawiam was cieplutko.
Przesyłam buziaki :)
I dziękuję wam, że jesteście, bo blog jest dla mnie świetną odskocznią...
Dzięki!