Zakręcona Kurka zaprasza do rozgoszczenia się każdego :)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

i się opłacało...


Nie chciałam! Nie chciałam strasznie, okropnie...  
Nie lubię...
 Nie cierpię jeździć do sklepów, gdzie nic, ale to totalnie nic a nic,  mnie tam nie interesuję.
Małżonek jechał do hurtowni budowlanej, takiej małej, wiejskiej. Byłam tam już kilka razy i nie ma na czym oka zawiesić ( przynajmniej dla mnie ).
Bo ogólnie sklepy budowlane ja uwielbiam i często idzie tam wyszperać bardzo dziwne i fajne rzeczy, które chociaż czasem nie wiem do czego są, to wymyślam im udane zastosowanie :)   Ale to nie był jeden z takich sklepów. Małżonek jednak nalegał i nalegał, bo samemu jakoś nie chciało mu się jechać... Zgodziłam się, ściskając zęby... Jechałam przez całą drogę zła, jak osa... 

A tam czekała na mnie taka niespodzianka!  
Leżała sobie piękna szpula, nikomu nie potrzebna i w sam raz dla mnie!   





 Jak miło, że pozwolili mi ją przygarnąć i mam na podwórku stolik  :)
Fajnie, że pojechałąm.
Nigdy nie wiadomo co i kiedy spotka cię miłego :)




środa, 10 kwietnia 2013

... i po kawie ...


Ale mnie naszło!
 5 minut i radocha, jak nie wiem co :)

Taki słoik po kawie właśnie trzymałam w rękach...  Wyrzucić, czy nie wyrzucić, oto jest pytanie! Ok, zostawię. I co ? W głowie, jak zwykle pomysły błyskawiczne krzyczą jeden przez drugiego, jak dzieci w przedszkolu. Ale najgłośniejszy był ten!

Nakrętka będzie świecznikiem. Takie już "produkowałam" kiedyś tam i wam pokazywałam w starszych postach...   Bez plastiku, z piaskiem wewnątrz i zawiązaną kokardką na zewnątrz - nieźle wygląda.   A słoik ?

Poszły w ruch - nożyczki i sznurek :) Rozdzieliłam go tak, żeby można było założyć na słoik...

Po bokach, przy słoiku, zawiązałam na supełki, bo wolałam nie ryzykować tym, że nagle przyjdzie mu ( czyli słoikowi )  do głowy wypaść... :)

I teraz... , co tylko przyjdzie mi do głowy, to mogę tam trzymać...

Pasuje wszystko, co oczywiście, da się tam wepchnąć... :) Przy następnych kawach na bank zostawię słoiki i zrobię jeszcze kilka takich wiszących pojemniczków... Jakoś lubię mieć po kilka sztuk, jak już...

I taka ściereczka powstałą w ekspresowym tępię. Naszyłam serduszko, które wyszło samoistnie... :)  Po prostu odcięłam kieszonkę z dziewczęcej sukienki i wyszedł taki kształt...  więc naszyłam.  Uwielbiam, jak  coś wychodzi na szybcika i trochę przypadkowo :)                                                                               

Pozdrawiam was bardzo, bardzo serdecznie i bardzo, bardzo wam dziękuję, że mnie odwiedzacie :)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Truskawki, ratujcie!

 Nie będę pisać o pogodzie, bo wiadomo, nie ma o cym pisać...
Nie będę pisać o humorze, bo jest, jak pogoda...
Trzeba jakoś się ratować! 
Ciesze się, że mam w domu dodatki w zieleni i czerwieni, bo, kiedy nie patrze w okno, to mam wrażenie, że piękna, zielona wiosna już jest :)
( dobrze, że jeszcze mam wyobraźnie )

A truskawki...
Moje niezawodne truskawki...
Zawsze, ale to zawsze skuteczne i działają na mnie pozytywnie.
Zrobiłam kilka klamerek z nimi i jak tylko znajdę więcej czasu, to chętnie jeszcze poszaleję, bo dają mi dużo radości  ... :)


Moje ulubione kolory i moje ulubione truskaweczki...  Ratują mnie przed paskudną wiosną :)

i pasują wszędzie...

A takie oto ludki truskawkowe dostałam w prezencie od koleżanki. Fajne słodziaki, uwielbiam je... :) Takie trafione i przemyślane prezenty są najlepsze na świecie !!!!!
 I jeszcze czym się ratuję ? Zioła w doniczce... ale pachną... Kwitnące roślinki i ... coś co bardzo, bardzo lubię...   bez tego ani rusz...    czyli...    słodkości ! Nie ma to, jak domowe pączusie, na dodatek nie ja je robiłam, tylko moja córunia tak rozkręciła się  :)
Trzymajcie się zielono i truskawkowo :)