Zakręcona Kurka zaprasza do rozgoszczenia się każdego :)

czwartek, 27 grudnia 2012

produkuje zimę :)

Wiedziałam!
Wiedziałam, że ta zima, to raczej pięciominutówka. Bo przecież po co ma być ładnie i biało, przecież szaro-buro też ma swój urok, a deszcz w grudniu, to marzenie...
Ciężko mi polubić zimę, a taką - to już kompletnie nie trawię... Wróć!!!!!!

I z tego braku bieli za oknem, wzięłam w obroty mój stary koszyk. Mam go co najmniej 15 lat i zwiedził z nami wiele lasów i nosił wiele grzybków ( jak był w moich rękach, to nie koniecznie jadalnych ). Ale potem poszedł na zasłużoną emeryturę i po przeprowadzce wylądował na strychu.
Przytargałam go i zrobiłam na nim moja prywatną, osobistą, śnieżną zimę :)
Prawda, że lepiej?

Robiąc go, pomyślałam, że mam fajną serwetkę ( od koleżanki, która dba o to by mi ich nigdy nie zabrakło ) ....
Serwetka idealnie pasuje kolorystycznie do mojego zimowego koszyczka  i na szybcika "wyprodukowałam" świecznik...
I jak?



Teraz możecie porównać "przed" i "po"...
Ja jestem zadowolona z pobielenia :)

A misia uszyła koleżanka dla mojej młodszej córeczki... jeździ z nami nawet w samochodzie i jest koniecznie przypięty  pasami :)

I jeszcze na koniec mój ostatni "szał zakupowy".
Jak wpadam do Ikea, to trzeba mnie powstrzymywać ( co skutecznie robi małżonek i dla swojego dobra jeździ ze mną, niestety ).
Rozochociłam się moim ostatnim szyciem i z wiarą w swoje kolejne możliwości, przygarnęłam kilka materiałów. W tym, z przekrojonymi belkami, zakochałam się od razu... Już widzę z niego kolejne poduszki w wiejskim stylu :)
A potem  torebka mi wpadła w oko... Jak mogłam ją zostawić w sklepie, kiedy jest w groszki i była 50 % taniej ? 
I "zamieszkał" jeszcze z nami kolejny kosz z badyli, za całe 24,90 zł ( skutecznie mieszczą się w nim osiem poduszek w pokoju dziewczynek).


Miałam pokazać koszyk, a rozpisałam się...
Sorki :)
Dzięki wam za odwiedziny i za to, że macie czas coś tam zostawić po sobie w formie komentarza :)
Pozdrawiam was bardzo, bardzo serdecznie...
Trzymajcie się cieplutko :)









środa, 19 grudnia 2012

ciąg dalszy nastąpił...

Aż się boje waszych opinij... naprawdę, bez kokieterii. 
 Czy to wszystko razem "trzyma się kupy" ?
W zasadzie, to celowo chciałam namieszać style i materiały tak, żeby poduszki wyszły ciekawsze i żeby można było używać i prawą stronę i lewą...
Ale jak wiecie, krawcową jestem typu "niedzielnego kierowcy", więc doświadczenia w szyciu dużego nie mam. 
Może za mocno poszalałam ?

ok...
pokazuje :)


Zanudziłam was?
Zdjęcia niestety robione w nocy, więc światło jako-takie.
Szyłam, jak wszyscy spali, bo jakoś w dzień trudno znaleźć  kilka godzin, żeby nikt od ciebie nic nie chciał... Nie lubię się odrywać...
Mój kociamber Antonio już nie mógł patrzeć jak się męczę... :)   tak słodko spał...

I jeszcze chciałam wam napisać kilka słów na temat kompletnie nie związany z poduszkami :) 
Jak rok temu założyłam blog, to bałam się okropnie wszystkiego... Czy połapie się w tym całym internetowym świecie, czy ktoś będzie do mnie zaglądać, czy to co robię będzie interesujące dla innych, czy nie skompromituje się... koszmar...
Minął rok i jestem w szoku tylu gości! Jest to niesamowite, obce sobie osoby, które kompletnie się nie znają, a jednak odwiedzają się, interesują się sobą na wzajem, dowartościowują i podbudowują ... Tyle miłych osób, tyle miłych słów!
Nie jest to podsumowanie rocznego blogowego życia, tylko prośba o to, żeby to się nie zmieniło :) 
Dlaczego ?
Jedna z bardzo miłych blogowych koleżanek, która pomogła mi w moich "niedomaganiach blogowych", wciągnęła mnie do zabawy, związanej ze świętami i to mnie zmobilizowało do tego, by napisać wam, że ja nie obchodzę świąt. Jak widzicie nie ma u mnie szaleństwa prezentowego, piernikowego, ani choinkowego, nie robię też ozdób świątecznych. Uwielbiam upiększać dom w zależności od humoru, albo pory roku i tyle...
Więc nie gniewajcie się, że nie biorę udziału w waszych zabawach świątecznych czy candy
Prowadzę życie wolne od tego wszystkiego i mój blog też taki jest :)  więc nie będę wam składać życzeń i tego oczekuję od was :)
Mam nadzieje, że to nie zmieni waszego stosunku do mnie i nadal będziecie do mnie zaglądać.
Ja bardzo lubię gości - w realu i nie tylko :)

Jestem ciekawa opinij na temat poduszek...
Przedobrzyłam czy nie - oto jest pytanie!
Pozdrawiam was serdecznie bardzo, bardzo :)





poniedziałek, 17 grudnia 2012

...musiałam...

Kilka dni temu, zainspirowana swoją zawieszką na oknie, pomyślałam sobie, że jeszcze mam w domu za mało zimowo... i przydałyby się poduszki jeszcze bardziej zimowe niż te moje niby zimowe, więc... 
Łyżwy są na bank zimowe...  i poszedł  w ruch mazak do tkanin... 
Znalazłam kawałek fajnego materiału, który będzie w sam raz na dwa przody 50 na 50. Na tył wymyśliłam tkaninę "gazetową" ( dorwałam ją kiedyś w lumpku za 5 zł i leży już chyba z rok, przyszedł na nią czas ! )...
Chciałam pokazać wam gotowe poduszki, ale... wiecie jak to z brakiem czasu...
Jak to kobieta niecierpliwa, jednak  muszę pokazać wam to wszystko chociaż w kawałkach :) 
 Jestem ciekawa co myślicie o moim "malarstwie" :)


Na pewno jak uszyje, to pokaże wam, jak to wygląda złożone do kupy :)

Na razie  pozdrawiam cieplutko w tą paskudną, chlapowatą pogodę ( przynajmniej u mnie ) ...
I jak tu kochać zimę...

piątek, 7 grudnia 2012

czy ta zima jest prawdziwa?

Ja ciągle nie dowierzam. Czy to już zima? 
Sam śnieg jeszcze o niczym nie świadczy... dzisiaj jest, a jutro przyjdzie odwilż, chlapa i po zimie... tak to u nas często bywa. Ale ponieważ śnieg jednak trzyma się u nas aż trzy dni, to zmobilizowało mnie, żeby powyciągać rzeczy, takie różne drobiazgi, które zawsze mam zimową porą w domku. Czy wy też tak  macie? Czy wy też na zimę ubieracie inne poduchy, wieszacie inne zawieszki, stawiacie inne ozdoby, wyciągacie inne lampiony? 
Mam nadzieję, że nie tylko ja mam takiego świra na dodatki :)








I tak to wygląda...
Kocisko od rana do wieczora śpi, my wcinamy ciasteczka, bo chyba potrzebne są kalorie, suszona mętka wisi, książki przygotowane, podusie też...
Są i ptaszki, i misie, i inne zawieszki, a  za oknem przyprószone śniegiem krzaczki, listki i trawka...
to jednak wygląda, jak zima...
i będzie tak aż do wiosny :)


Pozdrawiam was cieplutko...













poniedziałek, 3 grudnia 2012

coś tam kręcę...

Byłam przeziębiona i chociaż nie wychodziłam z domu i mogłam zrobić coś twórczego, to po pierwsze - wszystkie pomysły z głowy kaszel mi wyrzucił, a po drugie - ogarnęło mnie totalne lenistwo, czułam się jak niedźwiedź  który zaraz zaśnie na zimę... 
Już jest lepiej ( co wcale nie znaczy jeszcze, że dobrze, bo kaszel jakoś mnie polubił ),ale wreszcie wena twórcza zaczyna włazić do głowy. Chociaż jak na razie, to mało ambitne pomysły, bardzo mało ambitne! 
Poczułam nieodparta pokusę, żeby zrobić coś z badyli...
cokolwiek...
Wyskoczyłam na chwilkę na dwór z sekatorem i po 15 minutach mam wianuszek...
Nie mam pojęcia jak go zrobiłam, bez sznurka, bez żadnych drucików i wiązań, po prostu kręciłam, kręciłam, kręciłam...



a żeby było ciekawie, to nie mam jeszcze bladego pojęcia do czego go wykorzystam i co jeszcze z nim zrobię...
pewnie jutro przyjdzie jakiś pomysł :)
ale musi to być coś, co przyda mi się przez cały rok... taki mam plan!

Ale to jeszcze nie koniec!  Tak szalała moja wyobraźnia, że powstała jeszcze zawieszka... 



Wiem, wiem...  takie małe byle co, ale  uprzedzałam uczciwie,  że pomysły mam na razie mało ambitne   :)
a może mi tak zostanie na zimę ?

Pozdrawiam was bardzo, bardzo serdecznie i dziękuje, że u mnie gościcie :)