Zakręcona Kurka zaprasza do rozgoszczenia się każdego :)

sobota, 29 września 2012

niezbędnik...

Byłam w PEPCO i czasem coś fajnego można tam wyszperać. Kupiłam świetne duże lampiony i ...   coś, co miało być wieszaczkiem,  było strasznie, okropnie tandetne, ale... kosztowało 6,90 zł... Pomyślałam, że włożę trochę pracy i będzie fajny wieszaczek do pokoju dziewczynek. To jest taka rzecz, która po prostu jest niezbędna i jej atutem jest to, że zawsze jakiś wolny kawałek ściany się znajdzie dla niej. Dziewczyny będą mogły  zawiesić swoje drobiazgi, zawieszki, ubranka,  cokolwiek im się zechce, z zależności od humoru.  Miło, że im się podoba i dzisiaj już zdążyły eksperymentować z różnymi aranżacjami. 
                            I jest fajnie! One zadowolone, ja usatysfakcjonowana...  czuje się super!

Chciałam zostawić po prostu biały, ale mam taką słabość do białych groszków na czerwonym tle, że chociaż takie serduszka przemyciłam...
a tego pasiastego ptaszka uszyła moja starsza córka ( ręcznie) , taką ma dziewczyna cierpliwość!


tak to wyglądało przed...  nawet zdjęcie nie oddaje tej brzydoty... 
deseczkę musiałam zaszpachlować w kilku miejscach, bo były jakieś uszkodzenia, no i wieszaki... szkoda że nie widać jakie były wściekło-złote...
ale już sytuacja opanowana, na szczęście :)

Pozdrawiam :)

Miłego weekendu :)

piątek, 28 września 2012

kolejny kolega...

Uwielbiam dodatki do domu, mam fioła na dodatkach do kuchni, po prostu lepiej mnie do takich sklepów nie wpuszczać, bo puszczają mi wszelkie hamulce i nagle znajduje coś czego jeszcze nie mam i co bardzo, ale to bardzo jest mi potrzebne. Na szczęście, dla budżetu domowego, teraz mieszkam na wsi i jako takich pokus tutaj mam nie wiele. Ale...    dla chcącego nic trudnego! Nauczyłam się, że w wiejskich sklepikach też trzeba mieć oczy szeroko otwarte. Nie wiem, czy byliście w takim sklepie, gdzie można kupić:  jedzenie, pastę do zębów, zeszyty, zabawki dla dzieci, patelnie, papier toaletowy... wszystko!  A ceny czasem tez są niczego sobie, czyli zaskakująco dobre. Znalazłam taki oto czajniczek i strasznie się z niego ciesze :) Kosztował 8,60 zł, więc jak  mogłam go nie kupić? Teraz mogę mieć jeszcze więcej gości na herbatce .

pasuje, jak ulał do innych białych dodatków...

i do kolegów "zielonego"  i "groszkowatego"

i z truskawka prezentuje się wspaniale...

Pozdrawiam wszystkich

Miłego dnia :)

sobota, 22 września 2012

drugie życie szafki...

Szafeczka stała sobie w stodole u sąsiadów i czekała na swój niechybny koniec. Ale miała szczęście...  udało mi się ją przygarnąć. Była w bardzo, bardzo kiepskim stanie i wiedziałam, że nowej z niej nie zrobię. Bieliłam, przecierałam, chciałam zachować jej wiek i dodać tylko trochę świeżości. Teraz w takiej odsłonie                                                              stoi sobie w mojej łazience.

Jak widać, szafeczka czeka jeszcze na uchwyty   (  myślę intensywnie, jakie by pasowały )

A takie oto serce wystrugał mi małżonek i zrobiłam komplecik.

Mam zamiar powiesić go na grubym bawełnianym sznurku.

Koniec...

środa, 19 września 2012

metamorfoza...

Nie mogłam patrzeć na  plastikową, srebrną szczotkę do włosów... koszmar... A żeby ją nie wyrzucać, to postanowiłam ją trochę przerobić. Plastik maluje się farbą jako tako, ale po trzech warstwach było ok. I się przydał słoiczek po kremie, który chciałam wyrzucić i nie chciałam, potem znowu chciałam i nie zdążyłam, teraz w komplecie ze szczotka robi za świecznik. I taka oto szybka metamorfoza...


Miłego dnia!

czwartek, 13 września 2012

brak pozwolenia na start!

Ptaki zaczynają odlatywać i to mi się wcale nie podoba. Jak mieszkałam w mieście, to jakoś nie miało to na mnie większego wpływu.  Ludzie, tramwaje, samochody, bilbordy -  nie zależnie od pory roku miasto żyje. A na wsi...  zawsze jest pięknie, ale czasami zbyt cicho... Na podwórku u mnie rośnie ogromny stary dąb i mam wrażenie, że dla ptaków jest on przystanią. Po prostu tętni życiem... tyle śpiewu wydobywa się z niego, że  zagłusza to wszystkie inne dźwięki... i to uwielbiam! Ale ptaki wybierają się w drogę... Niestety nie mam  na to wpływu, ale chętnie zatrzymałabym  je i nie pozwoliła odlatywać...
       Na szczęście mam wpływ na mój dom i na to by moje kaczki, które robiłam razem z moja dziewięcioletnią córeczka,  zostały ze mną do wiosny i dłużej :)


                                                                  
Dodałam małe haczyki i będzie w sam raz na zawieszenie drobiazgów... a może na klucze...


A na koniec chciałam podziękować dziewczynom :




za takie wyróżnienie :)
 jest miłe bardzo, bardzo :)

 Otrzymałam je z blogu: http://robietocolubie.blogspot.com/
i :http://rozmaitosciuatiny.blogspot.com/

Dzięki!!!!!!
 Pozdrawiam wszystkich :)








czwartek, 6 września 2012

bez truskawek nie umiem żyć...

                                                       Kolejne w mojej kuchni.

Ja na razie nie mam kompletnego zamiaru przygotowywać się do jesieni, wrzosów i t.d.  Kalendarzowe lato jest? Jest i to najważniejsze! A pogoda taka cudna, słoneczna...



Jak może niektórzy wiedzą, z szydełkiem jeszcze nie zaprzyjaźniłam się ( a marze), więc wspomogłam się "lumpeksikiem". Zakupiłam te łapki za grosze, truskaweczki zrobiłam z kawałeczków polaru, z którego już wyrosła moja córeczka, kropki z cekinów, z nitki do haftu  listki i gotowe!
Jak nowe!



A jak byłam na Ukrainie, to kupiłam tam oczywiście czasopismo wnętrzarskie i taka oto tam była propozycja obrusu, która za mną chodzi i chodzi...



Na razie zbieram materiały... 
a może najpierw zrobię poduszki z taka aplikacją?

 
Miłego, słonecznego dnia :)




wtorek, 4 września 2012

czas pracę rozpocząć!

Nie wiem jak wy, ale ja, jakoś nie wiadomo dlaczego, liczę rok od września do września. Może przez to , że czekam na koniec szkoły dziewczynek i wakacje, a po nich znowu odliczam dni do tego pięknego okresu... A koniec roku, taki kalendarzowy, kompletnie dla mnie nie ma żadnego znaczenia. Data, zmiana cyferek i tyle... Więc mam nowe postanowienia na mój rok "do wakacyjny" i mam dużo nowych pomysłów.

                                                        Zaczynam od rzeczy za grosze.



Dokładnie to coś koło 25 groszy za sztukę. Jak zobaczyłam, to nie mogłam nie kupić. W sklepach ogrodniczych te papierowe pojemniczki sprzedają do sadzenia roślin, które później wysadza się w tym do gruntu. W oczach pojawił mi się inny pomysł. To będzie kubeczek na pędzelki, ołówki, kredki... wszystko to, co potrzebują teraz mieć pod ręką moje dziewczynki. Polakieruje to jeszcze i myślę, że wytrwa kubeczek co najmniej do końca szkoły.


Mam ich jeszcze trochę i chyba zrobię prezenciki dla znajomych...