Zakręcona Kurka zaprasza do rozgoszczenia się każdego :)

niedziela, 24 czerwca 2012

kolekcja czajniczków

Chodziły za mną te czajniczki gdzieś tydzień albo i dłużej. Ale przez te nasze remonty i odnawianie mebli to nie miałam czasu na moje ukochane decoupage. Udało mi się w przerwie między "wielkimi" rzeczami zrobić coś "małego". Mam nadzieje, że wam też się spodoba, bo mi nawet bardzo, bardzo... (nie chwale się, bo zasługa moja nie wielka, po prostu wykorzystałam ładny motyw i tyle).

Drewno zrobiłam "przydymione", bo taka czysta biel trochę gryzłaby się z kolorem czajniczków i byłaby zbyt agresywna...

po bokach też coś jest...

taki oto imbryk...




Pozdrawiam wszystkich zaglądających i dziękuję, że nie zapominacie o mnie :)

sobota, 23 czerwca 2012

znowu truskawki...

Zrobiłam kolejną taką tackę dla bardzo miłej Anulki. Zostawiłam wewnątrz drewno w naturze, ponieważ w jej drewnianej kuchni tak właśnie pasuje najlepiej. Robię takie tacki od dwóch lat i mam sama takie w kuchni i wcale mi się nie nudzą. To ciekawe... Bo nie raz zrobię coś i już nie mam ochoty powtarzać tego motywu, ale z truskawkami jest inaczej... 

czwartek, 21 czerwca 2012

Współpraca...


Ostatni pomysł, to drewniane podstawki pod kubeczki, szklaneczki... Pomysł pomysłem, ale trzeba było namówić małżonka na współpracę i trafić na jego wolną chwilę ( i to nie jedną). Udało się!  Najpierw to był  sklejony słupek z dwóch kawałków drewna, a potem trzeba było go umiejętnie, jak chlebek na śniadanko, pokroić w plasterki.  Moja praca polegała na tym, by to wygładzić i dopieścić. Bardzo podobają mi się te  łączone słoje.  Wymyśliłam sobie właśnie takie i mam! I to jest współpraca!

niedziela, 17 czerwca 2012

reanimacja staroci...

Dostałam biurko, które wyglądało dość kiepsko, ale coś tam z niego przy moich nie wielkich umiejętnościach można było jeszcze zrobić (przynajmniej moja wyobraźnia tak uważała).

Było co szlifować papierem ściernym. Poszły różne grubości i całe moje siły...

Blat, to same rysy i zadrapania. Czy to praca na kobiece ręce?!!!! Musze kupić sobie jakiś sprzęt, bo ta praca ręczna mnie wykańcza...

 I jeszcze ktoś pozbył się takiej mega starej skrzyneczki i oczywiście do kogo przywędrowała ?????? 
Musiałam ja reanimować.

Do takiego stanu udało mi się doprowadzić biurko po tych wszystkich szorowaniach, malowaniach i przecieraniach. Zostawiłam boki w naturze, bo ładnie komponują się z podłoga i drzwiami. 

Gałki też zostały drewniane, chociaż strasznie mnie kusiło, by coś z nimi zrobić...

A to końcowy efekt skrzyneczki i buciki po mojej młodszej córeczce. Nie mogłam je wydać, ani wyrzucić, bo ona tak słodko w nich tuptała. Teraz mnie rozczulają i poprawiają mi humor.

wtorek, 12 czerwca 2012

bukiecik

Córeczka tak nie śmiało weszła do domu z  bukiecikiem polnych kwiatków i spytała :  podobają się tobie?


Są przepiękne!




środa, 6 czerwca 2012

WRESZCIE!

Łóżka gotowe i remont u dzieci też! Nawet nie wiecie jak ja się cieszę. Ja je zaprojektowałam, mąż je wyprodukował ( namęczył się biedak dobry tydzień), później ja szlifowałam papierem ściernym, bieliłam, przecierałam i lakierowałam. Przy jednym to idzie się urobić, a przy drugim... ręce opadają. Tak mnie bolą nadgarstki i bark, że nie mogłam spać. Ale z efektu jestem zadowolona i rodzinka moja  też, więc opłacało się harować :)  Jestem ciekawa czy wam się spodoba...
Tak wygląda jedno z dwóch. Ponieważ podłoga i szafy są w naturalnym drewnie, to żeby nie było zbyt "drewniano", to je pobieliłam.

tutaj widać jak jest przetarte...

i musiałam od razu dzisiaj uszyć im poduszki. Te są z pierwszą literą ich imion. Nagryzmoliłam je pisakiem do tkanin i obszyłam bawełniana wstążką. 

na tej naszyłam aplikacje...

a tą mam z chusty bawełnianej, którą rok temu dorwałam w "lumpku".  Leżała, leżała... a teraz jak znalazł. Wyszły mi z niej aż cztery poduszki. Takie trochę etno... 

zawiesiliśmy lampkę z Ikea...

i firaneczki i rameczki tez z Ikea... Dziewczynki wykorzystały kartki, które dostałam od koleżanki i też leżały już dość długo i wyszło ładnie...



Aż trudno sobie wyobrazić, że wczoraj dopiero lakierowałam łóżka, a dzisiaj zdążyłam poszyć i wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Uf! Jaka ulga...


Już nie przynudzam...
pozdrawiam wszystkich :)







piątek, 1 czerwca 2012

nadal coś robię...

Od kilku postów nie zamieszczałam moich prac, ale to nie znaczy , że nic nie robiłam. Robię wiele rzeczy na raz i dlatego mało co mogę już pokazać. Odnawiam stare krzesła, starą skrzyneczkę, biele 3 łóżka i jeszcze jakieś tam drobne rzeczy. Nie wspomnę o starym kredensie, który przyjechał ze Śląska i dzielnie czeka w kolejce.

W między czasie pobielone, a raczej,  jak ja to mówię  "przydymione"   rzeczy  zrobiłam dla bardzo miłej  pani Iwony, wielbicielki owieczek. Na tle drewnianego stołu widać jak zmieniły swój kolor, ale nadal widać piękne słoje. Lubię taką delikatną, mleczna biel. Nie chciała pani żadnych wzorów i tak sobie pomyślałam, że prostota przynajmniej się nie nudzi i zawsze  do wszystkiego będzie pasować.


A przyniesiona herbatka rano do łóżka w takiej tacy...